top of page
Szukaj

125'tką nad morze [2015]

  • Zdjęcie autora: victorskymoto
    victorskymoto
  • 11 mar 2019
  • 3 minut(y) czytania

Czy małą pojemnościa można podróżować? Czy majać niespełna 17 lat wyprawa licząca 1300km to dobry pomysł? Jak sprawdzają się małe pojemności na duże odległosci? Sprawdzajcie!

Oryginalny tekst napisany przeze mnie w 2015 roku tuż po wyjeździe.

„Somewhere over the rainbow, blue birds Ely And the dreams that you dreamed of, dreams really do come true.” Sobotnie popołudnie, kombinujemy z kumplem jakby tu pojechać nad Bałtyk, jak spełnić jedno z marzeń? Pozwolenie od rodziców jest, pieniądze są, nocleg jest, maszyny są, ale nie ma pogody. Sprawdzamy motocykle, lekki spontan, ale na spontanie wszystko wychodzi. Planujemy wyjechać o 7 rano w poniedziałek. Czekam w garażu na Kamila, który przyjeżdża w deszczu i już jest cały mokry. W tym momencie motywujący SMS od Radka :”Jeźdzcie, nie patrzcie na pogodę. Powodzenia!”. Zaopatrujemy się w zrywki jednorazowe, kurtki przeciwdeszczowe i startujemy kilka minut po 8. Pogoda nie rozpieszcza, leje jak z cebra. Pierwsze tankowanie, kawa, zmiana zrywek i pociskamy dalej. Kilometry mijają i mimo takiej pogody, pod kaskiem pojawiają się uśmiechy. Przecież spełniamy marzenia! Ale w głowie kłębią się pytania : a co jeśli… ale wyrzucamy je z głowy! Na wysokości Świebodzina przestaje padać! Krótki przystanek pod Jezusem Chytrusem, parę fotek i jedziemy dalej. Po godzinie nimbostratus po raz kolejny daje o sobie znać wyrzygując się prosto na nas. Przejechaliśmy już 150km w deszczu, jedziemy dalej! Wjeżdżamy do Zachodnio-Pomorskiego, przestaje padać, a naszym oczom ukazują się fajne, kręte drogi otoczone mnóstwem jezior. Kurde, to chyba raj. 20km dobrego winklowania, ale po takich opadach odpuszczamy, ale już wiemy, że Szwajcarię Połczyńską na pewno odwiedzimy jeszcze raz przy dobrej pogodzie. Ostatnie wzniecienie nimbostratusa i już ostatecznie daje nam spokój. Docieramy do celu 15 minut po 15, robiąc równo 400km. Ciepła kąpiel, kawa i ekscytacja, „ej,zrobiliśmy to!”. Reszta dnia mija przyjemnie, wspominanie trasy, planowanie następnych dni. Zmęczeni drogą kładziemy się spać. Rano budzi nas dobra pogoda, kombinezony względnie wyschły, ponad 25*C, kierunek Szwajcaria Połczyńska! Z 20km trasy wybieramy jeden lewy, szybki zakręt, który dość długo katujemy od czasu do czasu relaksując się widokami jezior. Slidery prawie przytarte, można wracać. Kolejnego dnia wybieramy się już na plażę, dojeżdżamy do ostatniego wejścia na plazę, aby zrobić sobie pamiątkową fotę. Tutaj pozytywnie zaskoczyła mnie relacja wielu ludzi, którzy podchodzili, zadawali różne pytania i życzyli nam powodzenia. Wielkie dzięki im za to! Teraz moment na chillout, plaża, morze, motocykle i dziewczyny, czego chcieć więcej? Reszte dni spędzamy na objeżdżeniu ciekawych punktów w okolicy,m.in. Muzem Oręża Polskiego w Kołobrzegu czy Borne Sulinowo. Pogoda w końcu dopisuje naszej wyprawie i każdy kolejny kilometr sprawia nam coraz więcej radości. Nadchodzi dzień powrotu, pożegnanie i startujemy przy dobrej i słonecznej pogodzie. Warunki do jazdy idealne. Po 100km pierwszy przystanek, mały głód daje o sobie znać, szybka przekąska i śmigamy dalej. Po następnych 100km zatrzymujemy się na stacji paliw. Pogoda przed nami idealna, ale gdy się obróciłem zamarłem. Będzie lało.. Szybko tankujemy i ruszamy aby dojechać przed ulewą do Zielonej Góry. Kilometr za CPN przed nami nic nie widać, nimbostratus znowu sobie przypomniał ale tym razem jeszcze mocniej. Zawracamy na stację i czekamy aż chociaż w małym stopniu przestanie padać. Po ponad 30minutach udaje nam się wrócić na drogę, chociaż kolejne 100km do Zielonej Góry nieustannie padało.. Dłuższy przystanek w Zielonej, amu i szybkie suszenie gratów, a za oknem wchodzi słońce. To mi się podoba! Ruszamy w słoneczku i w mgnieniu oka pokonujemy ostatnie 100km. Mijając tabliczkę „Pieńsk” euforii nie było końca! Dwóch 17-latków pojechało nad morzę, robiąc lekko ponad 1300km. Zrobiliśmy to! W tym miejscu trzeba szczególnie podziękować naszym rodzicom za wsparcie i za pozwolenie na wyjazd. To dzięki Wam spełniliśmy marzenia.

01.03.2019

Do rozpoczęcia sezonu coraz bliżej, a i już kilka dni było dość ciepłych i słonecznych, więc cześć motocykli została już wyciągnięta z garażu. Całą zimę żyje oglądaniem filmików z wypraw motocyklowych i planowaniem swoich tras na bieżący rok. Filmiki z wypraw i przygotowania do MotoGP są jedynym lekarstwem, dzięki któremu mogę przetrwać zimę. Z perspektywy czasu to był dość przełomowy moment w moim motocyklowym życiu. Złapałem niesamowite bakcyla na punkcie podróżowania na 2oo, a strach o awarii czy innych nieoczekiwanych przygodach podczas wyjazdu przestał mnie przerażać. Mając trochę wiedzy i dobrych znajomych dookoła jesteśmy w stanie zrobić wszystko, bez względu na to co się stanie po drodze. Z taką świadomością jechałem tamtego dnia i tak zostało mi do dziś. Wtedy spełniłem swoje najskrytsze marzenie, o których nawet mi się nie śniło, ale najważniejsze jest to, że marzenia same się nie spełnią, czasami trzeba im pomóc. I tak też było w tym przypadku. Wspaniała przygoda, która na szczęście została uwieczniona na filmie, mnóstwo ciepłych słów, wyświetleń, pytań.. To był dobry grunt, w dobrym momencie, który skutecznie owocuje dziś.










 
 
 

Comments


Subskrybuj

©2019 by victorskymoto. Proudly created with Wix.com

bottom of page